„Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest
założony, a którym jest Jezus Chrystus.”
1 Kor. 3:11
Jesteśmy nieraz pełni podziwu dla mocnych drzew, które przetrwały niejedną
wichurę. Niektóre z nich, z racji ich wieku, stały się nawet pomnikami
przyrody. Zachwycamy się też ludzkimi budowlami, ich architekturą, sposobem
urządzenia wnętrz. Przy tym często zapominamy, że zarówno te potężne drzewa,
jak i domy, nie miałyby szans urosnąć w górę i trwać bez swych korzeni i
fundamentów. Od nich się wszystko zaczęło. Najpierw musiały być podstawy, które
dawały oparcie późniejszemu wzrostowi. Podobnie jest i w sprawach wiary. Możemy
skupiać się na sposobach jej wyznawania, podziwie dla wielkich nauczycieli czy
dla myśli teologicznej. Można zająć się wieloma drugorzędnymi sprawami i uznać
je za najważniejsze. Lecz, aby wzrastać według Bożego zamierzenia, trzeba
pamiętać, na jakim gruncie powstał Kościół, co było na początku. I uświadomić
sobie, że fundamentem naszej wiary jest Jezus Chrystus. Bez Niego jesteśmy
podobni do roślin o słabych korzeniach, zdanych na ataki żywiołów. Opierając
swą wiarę na Jezusie Chrystusie, stajemy się żywymi kamieniami świątyni Bożej,
której nic nie zachwieje.
„Ewangelia jest siłą Kościoła, odejście od ewangelii jest jego słabością.”
/ks. J. Tischner/
