"Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego,
aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa."
Filip. 3:12
Akrobaci przygotowując układy pod kopułą cyrku przede wszystkim muszą doskonale
skoordynować swe ruchy. Popularne ćwiczenie polega na tym, że jeden ze
skaczących puszcza linę, a drugi artysta, nadlatujący na innej z przeciwka, w
odpowiednim momencie łapie go za ręce. Podczas prób ważnym jest, aby ten, który
puszcza linę, nie robił nic ponad wyciągnięcie swych rąk. Jedynie wówczas drugi
z artystów może tak sobie wszystko wyliczyć i nakierować, aby ich układ się powiódł.
Młodym linoskoczkom niezwykle trudno jest przemóc się, by tylko skoczyć w
próżnię, a resztę pozostawić już partnerowi. Wymaga to całkowitej ufności wobec
niego i powstrzymania samego siebie od działań. Wierzyć, że partner jest bardzo
dobrym artystą, to nie to samo, co zawierzyć mu siebie. Podobnie i w naszych
poszukiwaniach Boga dochodzi się do momentu, w którym po prostu należy
"puścić się liny". Samą świadomość Jego istnienia posiada wiele
ludzi, lecz nie jest to jeszcze wiara równoznaczna z ufnością Bogu. Trzymamy
się różnego rodzaju "lin", może nią być nasza samowystarczalność,
racjonalność, nasze wyobrażenia o Bogu, a nawet religijność. Bardzo trudno
puścić się tego, do czego przywykliśmy, co daje nam poczucie bezpieczeństwa lub
niezależności. Skoczyć i po prostu zaufać, że Bóg czeka, by nas pochwycić
takimi, jakimi jesteśmy: bezradnymi i niedoskonałymi. Nie musimy ani się bać,
ani z naszej strony czynić nic więcej, jak tylko wyciągnąć ku Niemu nasze ręce.
Bóg miłuje tych, którzy Mu ufają! Powierzając siebie wiarą Chrystusowi na pewno
połączymy się z Nim i nie doznamy zawodu.
"Największą barierą między nami, a Bogiem, jest nasza rzekoma
siła."
/D. C. McCasland/