"Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a
Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich."
Izajasza 53:6
"Moi rodzice zawsze w niedzielę szli do kościoła. Tato śpiewał w
chórze, a mama grała na organach. Brat i ja mieliśmy dużo swobody podczas mszy.
Przez większość czasu siedzieliśmy sami. Tydzień po tygodniu brat i ja
rozrabialiśmy w wejściu po prawej stronie kościoła. Czasami, gdy chór miał
przerwę, ojciec brał jednego z nas i dawał mu klapsa, co przynosiło wstyd
zarówno rodzicom, jak i dziecku. Pewna niedziela pozostała szczególnie żywo w
mojej pamięci. Mój brat i ja znowu nie mogliśmy się powstrzymać. Moment kulminacyjny
mszy zbiegł się z kulminacją naszego złego zachowania: śmiechy, podskakiwanie,
wchodzenie i zeskakiwanie z ławki. Kiedy wróciliśmy do domu, tato powiedział,
że chce z nami porozmawiać. Wiedzieliśmy, że będzie niedobrze. Poznaliśmy to po
jego surowym głosie... Tej niedzieli jednakże tato kazał, byśmy przyszli do
salonu. Wyciągnął linijkę półmetrowej długości. Teraz wiedzieliśmy, że sprawa
jest poważna. Zamiast zapytać nas, dlaczego źle się zachowywaliśmy i zrobić nam
wykład, jacy jesteśmy niegrzeczni, powiedział: "Czuję, że nie sprawdziłem
się jako ojciec". Podał nam linijkę i powiedział: "Proszę, zbijcie
mnie po rękach, ponieważ muszę zostać ukarany za to, że jestem takim złym ojcem
i nie nauczyłem was dobrze się zachowywać". Obaj, mój brat i ja
myśleliśmy, że żartuje. Jednak on się nie śmiał. Wtedy zrozumieliśmy, że tato
mówi serio. Rzadko widziałem, jak mój brat płacze. Nie zapomnę, jak tato
krzyknął, aby wziął linijkę. Potem, gdy wreszcie zaczął uderzać tatę po
dłoniach, emocje tak w nim narosły, że wydawało się, iż eksploduje od męki. Nie
był w stanie dalej bić ojca. Kiedy przyszła kolej na mnie, moje ręce osłabły.
Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie to zdarzenie wywarło na mnie jako dziecku.
Ojciec chciał wziąć lanie, które należało się mnie. Jego postawa, podobna do
Chrystusowej, przemawia do mnie głęboko po dziś dzień, zachęca mnie jako ojca
do poświęcania się dla moich dzieci. Nie potrzeba mówić, że nasze zachowanie
się zmieniło. Nie chcieliśmy już przechodzić tej udręki. Nie znaczy to, że
zachowywaliśmy się odtąd jak aniołki, ale staraliśmy się, aby nasz tato nie
musiał już być ukarany."
/David Hahn/
