"Bacz więc, by światło, które jest w tobie, nie było ciemnością."
Ew. Łukasza 11:35
Nie lubimy raczej, gdy dźwięk budzika wyrywa nas ze snu, ale tak w ogóle,
to cieszymy się, że on nas budzi. W przeciwnym wypadku zaspanie przysporzyłoby
nam wiele kłopotów. Każdy z nas zdaje się mieć wbudowany taki wewnętrzny
"ludzki budzik". Jego dźwięk nie odzywa się o określonych godzinach,
ale w określonych sytuacjach. Tym budzikiem jest nasze sumienie. Odzywa się
ono, kiedy robimy coś złego i chociaż także nie lubimy jego głosu, to bywamy zadowoleni,
że ostrzegło nas w porę i uchroniło przed tarapatami. Człowiek ma pewne
wyczucie dobra i zła, i to bez względu na to, czy jest zaznajomiony ze standardami
moralnymi nakreślonymi w Biblii. Niektórzy reprezentują je jakby instynktownie, "z natury", jak pisze o tym św. Paweł w Liście do Rzymian. Oczywiście, sumienie nie jest nieomylne. Może być zniekształcone poprzez błędne nauczanie
lub przytłumione poprzez częste ignorowanie jego głosu. Niemniej jednak, to
podstawowe poczucie dobra i zła, odpowiedzialności za winy wspólne jest
wszystkim ludziom. Nikt nie cieszy się z bólu, ale i ten może być bardzo potrzebny.
Jest on ostrzeżeniem, że coś źle w nas funkcjonuje, chroni nasze ciało.
Podobnie ból sumienia może być błogosławieństwem. Znane są przypadki ludzi,
którzy tak mocno cierpieli na skutek ukrytych zdrad, nieuczciwości czy nawet
ciężkich zbrodni, że woleli je wyznać, świadomi tego konsekwencji, niż znosić
koszmar własnych wyrzutów. Potem mówili o uczuciu ogromnej ulgi. Sumienie jest
światłem, którym Bóg wskazuje nam drogę do dobrego życia. Jeśli sprawisz, że
zagaśnie w tobie, nie dziw się, że zabłądzisz.
"Tacy ludzie, którzy nie objawiają niczym, że mają sumienie, nie są
dowodem przeciwko wszechobecności tego strażnika. Oni po prostu nie należą do
cywilizacji.... Są to przypadki wielkiego kalectwa."
/L. Kołakowski/
/L. Kołakowski/
