"Do Ciebie, Panie, wznoszę duszę moją."
Ps. 25:1
Chłopczyk przyglądał się rybkom pływającym w stawie ogrodu. Co pewien czas
wypływały z otwartymi pyszczkami na powierzchnię, więc dziecko było pewne, że
są głodne i chwytają w ten sposób owady. Jednak dziadek wyjaśnił wnuczkowi, że
one łapią tylko samo powietrze. Ryby wprawdzie oddychają, będąc w wodzie, ale
od czasu do czasu potrzebują dotlenienia prosto z atmosfery. Tak też jest z
nami. Świat podobny jest do oceanu. Możemy w nim żyć, pracować i działać, ale
nadchodzą momenty, że brakuje nam "tlenu" dla duszy. Przez modlitwę
wznosimy się ku górze, by zaczerpnąć wzmacniającego tchnienia Bożego. Skoro Bóg
jest naszym Ojcem, byłoby rzeczą nienaturalną, gdybyśmy z Nim nie rozmawiali.
Czy możemy sobie wyobrazić rodzinę, w której dzieci nie odzywałyby się do ojca
czy matki? To nic, że rodzice znają potrzeby dzieci wcześniej, niż one to
wyrażą w swych prośbach. Wiele razy dziecko pragnie po prostu tylko jednego:
być blisko kochającego rodzica. Taki też bywa sens modlitwy. Modlitwa sprawia,
że czujemy się kochani, budzi i umacnia w nas wszystko, co wartościowe i
piękne. Czym słońce dla przyrody, tym modlitwa dla naszego życia. Przyczynia się
do wzrostu i dojrzewania tego, co się w nas narodziło z Boga. Najbardziej
potrzebujemy modlitwy wówczas, gdy czujemy się do niej najmniej dysponowani. To
znak, że najwyższa pora zwrócić się do Ojca!
"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy
klęczy."
/św. Jan Kasjan/