"Maria zaś zachowywała wszystkie te słowa,
rozważając je w sercu swoim."
Ew. Łuk. 2:19
Jakże zaskakujące jest pojawienie się naszego Pana
na ziemi - z jednej strony cudowne ukazanie się aniołów, z drugiej dziecko
narodzone w nędzy. Kiedy pasterze usłyszeli anielską wieść, bardzo się
przestraszyli, matka Jezusa także musiała być niezdolna, żeby w pełni pojąć to
rozgrywające się wydarzenie. Wiedziała, że Bóg działał i że to, co się
wypełniało było częścią Jego planu zbawienia. Ale wiedzieć, że ręka Boża
prowadzi nas, to nie to samo, co rozumieć wszystko, co On robi. Mimo to wiara
Marii i jej miłość do Boga nigdy się nie zmniejszyła. Ewangelie nie zawierają
wiele słów matki Jezusa, notując jej istnienie na tle życia naszego Pana. Była
ona obecna na uczcie weselnej w Kanie, była u stóp krzyża. Nie była powołana do
publicznego dawania świadectwa, ani do uzdrawiania chorych, ani do czynienia
cudów. Jej powołaniem było być obecną i rozważać wydarzenia z życia Jezusa i
Jego słowa w swoim sercu. Stanowi ona dla nas wzór w modlitewnym stosowaniu
Pisma, skąd czerpiemy tak wiele o naszym Panu. Postawa poznawania Go,
rozmyślania nad Jego życiem i Jego słowami może stać się pierwszym stopniem
modlitwy. Owocem czytania Słowa Bożego stanie się też, że będziemy po prostu
tam, gdzie dokonywał się Boży plan zbawienia od Abrahama i Mojżesza, poprzez
proroków i wreszcie poprzez Chrystusa. Tak słuchając i rozważając Pismo stanie
się ono dla nas żywe, pobudzające do rozważań, modlitwy i duchowego rozwoju.
Podobnie, jak Maria zachowywała w sercu wszystko dotyczące Jezusa, tak i my
jesteśmy powołani, by przechowywać Słowo Boże skierowane do nas i żyć Nim. Jezus
obiecuje nam: "Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i
Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy"(Jan.
14:23).
"Gdzie Biblia
przemienia się w martwą księgę z krzyżem na okładce i złoconą bordiurą, tam
władztwo Jezusa Chrystusa drzemie."
/Karl Barth/