„I przyszedł do niego trędowaty z prośbą, upadł na kolana i rzekł do niego: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.”
Ew. Marka 1:40
Trąd w tamtych czasach był chorobą nieuleczalną. Piętnował ludzi i spychał ich na margines społeczeństwa. Chorzy nie mogli nawet zbliżyć się do zdrowych. Jak wielkiej desperacji wymagało więc od trędowatego, o którym wspomina ewangelista, że padł na kolana przed Jezusem, prosząc Go o pomoc. Człowiek ten nie powiedział: „Jeśli możesz, to mnie oczyść”. W jego pokornej prośbie: „Jeśli chcesz, może mnie oczyścić”, nie było żadnej wątpliwości w moc uzdrowieńczą Jezusa. W przekonaniu chorego zabrakło jedynie pewności, czy On zechce to uczynić. Nie został za to skarcony, nazwany małowiernym. Przeciwnie, Pana Jezusa głęboko wzruszyło nieszczęście tego człowieka, a może i jego niepewność. Pelen litości wyciągnął rękę i dotknął trędowatego, mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony!”, po czym go uzdrowił.
Współcześni ludzie również są pełni rozterek względem Bożej interwencji. Częstokroć wątpią, czy On zechce im pomóc i czy oferta zbawienia ich dotyczy. Może mają na to nadzieję, ale żadnej pewności. Nie znają Słowa Bożego, w którym czytamy, że Bóg „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (1Tym. 1:4-5). On także dzisiaj może i chce oczyścić każdego, kto otworzy przed Nim swoje serce. Niech nasza nieśmiałość i wahania nie powstrzymują nas przed zwróceniem się do Niego!
„Bóg nie kocha społeczności, kocha ludzi. Kocha nie masy, lecz poszczególne osoby. Kocha nas Swą bezmierną miłością, miłością bez początku i bez końca.”
/A.W. Tozer/