"Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków...
biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami "
Hebr. 12:1
Kim są ci świadkowie, czy to osoby składające nam świadectwo? A może raczej
obserwujące krytycznie, jak spisujemy się w naszym życiu wiary? To ostatnie nastawienie
byłoby może tak trudne do zniesienia, jak dla młodego pianisty, który miałby
zagrać w obecności Chopina, Paderewskiego i innych mistrzów. Któż bowiem mógłby
konkurować z Abrahamem, Mojżeszem czy z
innymi wielkimi bohaterami wiary? Inaczej byłoby jednak, gdyby któryś z
mistrzów klawiatury, np. Rubinstein, podszedł przed koncertem do młodego
pianisty, położył mu rękę na ramieniu i uspokoił: "Wiem, jakie ma się w
takiej chwili uczucia, ja też kiedyś tak zaczynałem. Ale nie poddawaj się, gra jest warta świeczki. Będę ci
dopingował". Tak zachęcony pianista dałby z siebie pewnie wszystko, by nie
zawieść mistrza i życzliwej mu publiczności.
Podobnie wygląda nasza sytuacja. Znane nam z Biblii przykłady osób,
którzy w najbardziej trudnych warunkach wytrwały w wierze, składają nam o tym świadectwo, a jednocześnie zachęcają nas na
linii startu. Oni mówią nam o Bogu panującym nad wszechświatem, miłujących
tych, którzy Mu ufają. Ich zwiastowanie, dzięki Duchowi Świętemu, to moc
towarzysząca nam, gdy teraz my przygotowujemy się do wyścigu wiary. Jest za
nami Mojżesz, Jozue, jest Piotr i Paweł, jak i tysiące nieznanych ludzi, którzy
przeszli przez trudy, pokusy i doświadczenia i przekonali się o Bożej
wierności. Oni mówią nam, że warto wytrwać. A sam Mistrz podtrzymuje słabych z
natury wierzących, aby stali się dobrymi bojownikami wiary.
"Przeżywając czas jako nieszczęście, giniemy pod jego ciężarem.
Przeżywając ten sam czas jako łaskę, stajemy się jakby artystami
historii."
/ks. J. Tischner/