"Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary.
Nie przyszedłem bowiem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników."
Ew. Mat. 9:13
"Zawsze kiedy spotkam się z kimś,
kogo moralność trudno mi akceptować, próbuję przywołać na pamięć Jezusa i aurę,
jaką roztaczał... Kiedy kusi mnie, żeby odwrócić się ze zgrozą od grzeszników i
wziąć nogi za pas, byle dalej od "innych", wyobrażam sobie, jak
musiał się czuć Jezus, żyjąc między nimi. Doskonały, bez grzechu, miał wszelkie
moralne powody, by odwrócić się z odrazą od otaczających go ludzi, wziąć nogi
za pas i już nie wrócić. Jednak nawet zatwardziałych grzeszników traktował na
miarę wielkości swego miłosierdzia, nikogo nie osądzając. Każdy, kto odczuł dotknięcie
łaski, już nigdy nie powie o błądzących "oto są ci źli" lub "oto
są ci biedni ludzie, którzy potrzebują naszej pomocy". Nie powinniśmy
również zbyt uporczywie domagać się dowodów, że są to osoby godne naszej
miłości. Łaska pokazuje, że Bóg kocha nas z powodu tego, kim sam jest, a nie
tego, kim jesteśmy my. Klasyfikacja mająca na celu wykazanie, kto jest godny, a
kto nie, w tej sytaucji jest całkowicie chybiona... W chrześcijaństwie istnieje
zasada "Miej w nienawiści grzech, ale miłuj grzesznika". Łatwiej ją
głosić, niż się do niej stosować. O gdybyż tylko chrześcijanie po prostu wrócili
do tej praktyki, tak wybornie stosowanej przez Jezusa! Bylibyśmy wówczas trochę
bliżej celu: wypełnienia naszego powołania do rozpowszechniania Bożej
łaski."
/Philip Yancey/