"Czy stałem się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę
mówię?"
Gal. 4:16
Powiada się,
że ludzie prędzej wybaczają temu, kto ich oszukuje, niż temu, kto im mówi
gorzką prawdę. Mówienie prawdy za każdą cenę na pewno nie zawsze jest wskazane,
czasami owoce tego mogą być niszczące, burzące. Jeśli jesteśmy w sytuacji, w
której mamy duże wahania, czy wyjawić prawdę, czy raczej się z nią wstrzymać,
zawsze powinno przyłożyć się do tego miarę miłości. Miłość otworzy lub zamknie
nam usta w odpowiednim momencie. A co ze świadomym kłamstwem? Jednym z
najpowszechniejszych usprawiedliwień tego grzechu jest tak zwane kłamstwo z
konieczności. Na pewno nie wolno go oceniać tak, jak zwykłego kłamstwa i można
mówić o nim jedynie wtedy, gdy chce się przez nie pomóc bliźniemu. Kłamstwo,
którego się dopuszczam dla mojej korzyści nie ma żadnego wytłumaczenia. Niekiedy
można coś uzdrowić milczeniem lub powstrzymaniem się do ucichnięcia emocji,
gdyż te potrafią zniekształcić nasz odbiór. Ale z kolei kto milczy tam, gdzie
powinien mówić, ten również nie będzie w porządku. Pewne rzeczy trzeba wyrazić
jednoznacznie, takimi są na pewno prawdy Słowa Bożego. Zbawienie jest zbyt
ważną sprawą, aby pobłażać fałszom i zniekształceniom. Niepodważalnym
sprawdzianem prawdy każdej doktryny będzie Pismo Święte.
„Prawdy, które słyszymy szczególnie niechętnie, są nam najbardziej potrzebne.”
/Jean de La Bruyere/