„Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i
co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.”
1 Kor. 2:9
Przed oślepionym światłem aktorem na scenie rozciąga się najgłębsza
ciemność. Podczas spektaklu jest widocznym dla wszystkich, sam jednak nie jest
w stanie dostrzec publiczności. Wydawałoby się, że powinno go to zatrważać,
odbierać pewność siebie. Ale aktorzy twierdzą, że jest wprost przeciwnie. Ta
ciemność uspakaja ich, podtrzymuje, pomaga trwać w świecie sztuki. O wiele
trudniej im się koncentrować na grze, gdy dostrzegają widownię i reakcje
widzów. Mając przed sobą nieprzeniknione ciemności czujemy się niepewnie,
chcielibyśmy je zgłębić wzrokiem, aby przestały lękać nieznanym. Tak samo jest
z naszym dniem jutrzejszym. Nieraz skarżymy się, że przyszłość roztacza przed
nami ciemne perspektywy, że wolelibyśmy mieć wgląd w to, co poza światłem
teraźniejszości. Jutro kreowane przez naszą wyobraźnię zbyt często przesycone
jest czarnymi barwami ziemskich lęków, przeczuć i niecierpliwości.
Chrześcijanin nie powinien zadręczać siebie w ten sposób. Ten, kto wierzy
Chrystusowi, wie, że jest wyzwolony spod władzy niepokoju, że On jest z Nim
zarówno w dniu obecnym, jak i zawsze. I to współczesność z dniem dzisiejszym
jest dla nas zadaniem, z którego wywiązujemy się ufając Jemu, że widzi nas,
choć my nie dostrzegamy Go naszym wzrokiem. Kiedy więc chrześcijanin pracuje
lub modli się, myśli o dniu obecnym, prosząc o chleb powszedni
"dzisiaj", o wybawienie od zasadzek złego „dzisiaj”, o łaskę
przybliżenia się do Królestwa Bożego "dzisiaj". Dzień jutrzejszy z
jego trwogą nie ma nad nim mocy i nie przeraża ciemnością niewiadomego. Bóg,
który oświetla nasze dzisiaj, Swoją obecnością rozjaśni też nasze jutro.
„W Jezusie Chrystusie zaczęła się już nawet najodleglejsza przyszłość.”
/Michael Schamus/